Dzień dobry po przerwie!

Działania muzyczne pochłonęły mnie na tyle, że pisanie o chlebie zeszło na drugi plan. Ale wrzesień to dobry czas na powrót do tradycji publikowania przepisów. Ostatnio sąsiadka podarowała mi torbę orzechów włoskich. Więc łupanie orzeszków stało się wieczorną tradycją moją i Radka. A jak są orzechy to i chleb z orzechami. To jak są chętni?

Orzechy włoskie, ale i laskowe nadają się do wykorzystania! A jeśli chcecie dodatkowo poszaleć dajcie do środka suszone pomidory i oliwki (kalamata bez pestek – naj!).

Oto receptura. Ten chleb znajdziecie też u Moniki Waleckiej na blogu, tylko tam składniki podawane są na szklanki – ja tu pomierzyłam co trzeba, bo lubię porządek w przepisach.

Na noc nastawiamy słoik, wymieszane:
25 g zakwasu pszennego (lub żytniego)
100 g mąki chlebowej typ 750 (13% białka)
100 g wody
Zostawiamy na blacie.

Rano, nastawiamy kolejny litrowy słoik, mieszamy:
70 g aktywnego zakwasu z nocy
125 g wody
50 g mąki żytniej razowej
100 g mąki pszennej chlebowej typ 750
Zostawiamy na blacie na 6-8 h.

Do miski sypiemy 500 g mąki pszennej chlebowej, 250 g aktywnego zakwasu ze słoika, który fermentował od rana, 350 g wody. Mieszamy. Po pół h dodajemy 10 g soli i 35 g wody. Orzechy włoskie lub laskowe (garść) oraz suszone pomidory (4 plastry całe lub pokrojone na kawałki).
Składamy. 3-4 razy w odstępach półgodzinnych. Zostawiamy w misce na godzinkę do fermentacji. Wylewamy na blat, jak już ciasto jest błyszczące i ma kilka bąbli na wierzchu. Ten etap lepiej skrócić niż wydłużyć, żeby finalnie nie wyszedł na sfermentowany płaski placek.
Potem pre-shape. Odpoczynek glutenu. Final-shape. Do koszyka siup! I do lodowki na całą noc, jakieś 12 h. Rano nagrzewamy gar przez 30 min. w temp. 250 st. C. Pieczemy z pokrywką – 30 min, bez pokrywki – 20 min. Smacz!